Na kulinarnej mapie Rybnika pojawiło się nowe miejsce – Ukraińskie Jadło przy ul. Zebrzydowickiej 22A. Lokal reklamuje się jako miejsce z domową, ukraińską kuchnią, co naturalnie wzbudziło moją ciekawość. Sprawdziłem więc, czy faktycznie można tu poczuć smaki zza wschodniej granicy.
Do testów wybrałem:
✅ Barszcz czerwony ze śmietaną – 12 zł
✅ Kozacki kubek – 20 zł
✅ Pielmieni – 14 zł
Barszcz czerwony
Już w menu widać pewien szczegół – nie mamy tu „barszczu ukraińskiego”, a „barszcz czerwony ze śmietaną”. Przypadek? Być może nie. Zupa pojawiła się błyskawicznie, co szybko wyjaśniła znajoma melodia dźwięku kuchenki mikrofalowej. Smak? Mięsny, intensywny, z wyczuwalnym aromatem buraków. Ziemniaki w dużych kawałkach, a śmietana świeża i przyjemna w smaku. Niestety, całość miała jeden poważny mankament – tłuszcz. I to w ilości, której nie sposób przeoczyć. Oka na wywarze to jedno, ale tu wyglądało to tak, jakby ktoś dolał dodatkową porcję oleju. Po kilku łyżkach czułem już ciężkość w żołądku.
Pod nazwą kryje się zapiekane pielmieni z serem i boczkiem. Przynajmniej tak wynika z opisu, bo w rzeczywistości... zapiekanie ograniczyło się do kolejnego podgrzania w mikrofali, a boczek – zwyczajnie nie dotarł. Po zwróceniu uwagi dostałem go osobno, na zimno, pokrojonego w kostkę. Ser? Tworzył jednolitą, gumową masę, która skutecznie odbierała przyjemność z jedzenia.
Pielmieni
Tu niestety kolejna wpadka. Ciasto grube i twarde, a farsz zamiast być luźny i soczysty, przypominał zbite klopsiki zawinięte w pierożek. Całość była bardzo słona i ciężka. Dopełnieniem tej kompozycji miała być cebulka, ale ta była niestety przypalona, co nie pomagało w odbiorze dania.
Podsumowanie
Dania z Ukraińskiego Jadła zapadają w pamięć, ale niekoniecznie w sposób, na jaki byśmy liczyli. Dominującym elementem jest tłuszcz, który sprawia, że ciężko przebrnąć przez cały posiłek. Jeśli dodamy do tego nadużywanie kuchenki mikrofalowej w miejscu reklamującym się jako domowa kuchnia, zaczyna się robić niepokojąco. Ale to jeszcze nie koniec – paragonu nie zobaczyłem, kasy fiskalnej również, a na zapleczu odbywały się sceny, które bardziej przypominały slapstickową komedię niż pracę gastronomii.
Na koniec warto dodać, że tuż obok znajduje się Bar Viet-Thai, który odwiedziłem jakiś czas temu i miałem o nim znacznie lepsze zdanie. Jeśli więc szukacie czegoś naprawdę smacznego w tej okolicy – już wiecie, gdzie lepiej zajrzeć.
Komentarze
Prześlij komentarz