Tym razem zawiało mnie do serca miasta, pod stary kościół, gdzie mieści się malutki, ale prężnie działający lokal o wdzięcznej nazwie Zapiekanki Tradycyjne. Jak się okazuje, za sterami stoi sympatyczny Ukrainiec, który serwuje prawdziwe cuda na bułce!

Na pierwszy rzut oka – klasyka, bułki z piekarni, ale jak się człowiek przyjrzy bliżej, to okazuje się, że to nie byle jakie pieczywo, tylko takie, które, jakby miało swoją biografię, trafiłoby na listy bestsellerów. Wybrałem dwie pozycje z menu – Na ostro i Chłopską. Powiem tak, dawno nie czułem, że ogórek kiszony i sos tysiąca wysp tak świetnie ze sobą współpracują. To duet idealny. Do chłopskiej wybrałem natomiast sprawdzony sos czosnkowy, który sprawdził się idealnie. 

Na ostro dostarczyło mi tych wszystkich wrażeń, których oczekiwałem – prawdziwa uczta dla podniebienia z dużą ilością jalapeño, które przyjemnie wędrują po kubkach smakowych, a po ich zjedzeniu poczujesz się jak Smok Wawelski ziejący cudowną energią. A Chłopska? No cóż, jeśli myślisz, że wiesz, co to znaczy "chłopska zapiekanka", to pomyśl jeszcze raz. To jak obiad u babci, tylko że na bułce – pyszne, sycące i dobrze wyważone. Proporcje składników wręcz doskonałe.
Obsługa? Miła i uśmiechnięta. Człowiek od razu czuje się jak w domu, a sympatyczny właściciel dba o to, żebyś nie wyszedł głodny ani niezadowolony. Lokal na parterze, a więc wreszcie coś bez schodów, hurra!
Nie trzeba pokonywać żadnych Himalajów, żeby dostać się do jedzenia. To niemal cud w tym mieście.

Komentarze
Prześlij komentarz